Katarzyna Hoffman
"Nic tak nie szkodzi nauce jak edukacja"
"Nauka to przetwarzanie i kojarzenie informacji a nie jej zapamiętywanie"
"Przeciętny lekarz ma inteligencję znacznie poniżej pendriva - jest starannie dobranym do zawodu idiotą zdolnym zapamiętywać wzajemnie sprzeczne bzdury bez jakiejkolwiek reakcji umysłu"
"Podążanie czyni idiotą"
"dzieci kształtowane przez podążające kobiety będą idiotami - nie ma innej możliwości"
Człowiek to istota, która ma potrzebę posiadania własnego punktu widzenia. Chce rozumieć świat, w którym żyje. Wg Kartezjusza aby istnieć trzeba myśleć (cogito ergo sum). Nie wiem, czy Kartezjusz traktował swoją tezę jako definicję człowieczeństwa ale tak właśnie jest - człowiekiem jest ktoś, kto samodzielnie myśli, czyli chce mieć własny punkt widzenia.
Aby myśleć, czyli rozważać sprawy obiektywnie, należy zauważyć, że racjonalizowanie własnych interesów emocjonalnych i materialnych myśleniem nie jest. Małe dzieci i niestety przytłaczająca większość kobiet racjonalizuje jedynie swoje interesy emocjonalne i ekonomiczne i jest przekonana, że te interesy definiują obowiązujące wszystkich prawdy.
Dorastanie człowieka na planecie małp to proces żmudnego, stopniowego odrzucania aksjomatów matki i środowiska. Rozwój jest bardzo utrudniony gdy oprócz matczynych, jajnikowych, subiektywnych "prawd" będących interesami jej instynktów nie ma żadnych prawd alternatywnych, bo wszystkich obowiązuje ten sam komplet instynktów samicy.
Kobieca natura jest naturą podążającą, kobiety w stanie naturalnym automatycznie (jak np. owady, ptaki czy ryby) wykonują instynkt stadny - instynktownie podążają za stadem nie zwracając zupełnie uwagi na to, czy stado za którym podążają ma sensowne wartości i cele.
Dla przykładu - fikcyjne stado pokazywane w mediach jest szczęśliwe, bo nie przeczytało ulotki "produktu medycznego" i wstrzyknęło swoim dzieciom trującą rzekomą szczepionkę czy karmi się niejadalnym ale za to luksusowym "jedzeniem".
Radość tryska z twarzy reklamowych aktorek - niekwestionowanych liderek świata bezrefleksyjnych zwierząt. Aktorki są szczęśliwe, bo za wypowiedzenie kilku kłamstw i zagranie fałszywej radości dostaną prawdziwe pieniądze.
Fikcyjne stado jest dziś kreowane aby hurtowo zaganiać bezmyślne zwierzęta na cmentarz. Dla gatunku to sama korzyść, szkoda jednak ludzkich dzieci torturowanych przez bezmyślne zwierzęta wykonujące instynkt stadny zgodnie ze wskazówkami z TV.
Z tego właśnie powodu praktycznie każdy myślący samodzielnie i obiektywnie człowiek bardzo nisko ocenia +przeciętne+ kobiece intelekty - obiektywnie plasują się gdzieś pomiędzy upośledzonym a zepsutym i rozpuszczonym, narcystycznym dzieckiem. Kobieta - uczciwy człowiek jest zjawiskiem rzadkim, występującym jedynie tam, gdzie jakiś cierpliwy mężczyzna wychował małą samicę na uczciwie myślącego człowieka. Zwykle ojciec lub dziadek, rzadziej mąż - jeśli żona była od niego zależna intelektualnie.
Natura wyznaczyła samicom bardzo konkretne zadania - rodzić, karmić, bronić ... selekcjonować i zagryzać niechciane potomstwo. Te zadania nie wymagają myślenia a jedynie wykonywania prymitywnych instynktów. Mężczyźni znudzeni obcowaniem z bezmyślnymi zwierzętami wynaleźli kilka metod na uczynienie kobiety istotą mniej okrutną i mniej prymitywną. Np. bezczelnie twierdzą, że zabijanie niechcianych dzieci jest zachowaniem niewłaściwym - choć agresywne samice są całkowicie pewne, że to ich prawo naturalne, Z tej odwiecznej dyskusji ludzi ze zwierzętami niewiele wynika - ilość uczciwie myślących kobiet-ludzi dalej jest poniżej błędu statystycznego. Kultura i cywilizacja bardzo płytko wnikają w kobiece mózgi.
Mam wrażenie, że błędem dydaktycznym jest stosowanie metod intelektualnych tam gdzie odbiorcy nie mają ich czym odebrać i zaabsorbować. Przedstawianie właściwych zachowań jako wzorce do naśladowania zawodzi, gdy wzorzec jest sprzeczny z instynktem czyli interesem emocjonalnym.
Dyskusje z betonowymi pustakami, podobnie jak z feministkami są oczywiście stratą czasu - mają one jedynie sens gdy ktoś bada istotę i mechanizmy powstawania debilizmu. Kobieta racjonalizująca instynkty nie ma czym zrozumieć, że jest jedynie istotą sterowaną przez proste atawizmy. Kobieta wie, że ma rację, bo ma dupę - kura i mucha wiedzą dokładnie tyle samo. Kobiety są tak wychowane, że świat ma im ustępować, a świat im ustępuje, bo one biedne nie mają czym zrozumieć, że nie rozumieją. Kobiety i dzieci zawsze mogą użyć szantażu emocjonalnego i się rozpłakać jeśli ktoś działa wbrew ich interesowi.
Skąd się bierze kobiecy debilizm a w konsekwencji zło?
Źródłem zła na świecie jest akceptowanie kobiecej głupoty i egoizmu. Akceptowanie i karmienie zła jest złem.Nie sposób wytłumaczyć upośledzonej poznawczo istocie, że się myli, więc ludzie nie tracą na to czasu i w ten sposób zło się rozrasta.
Jak zatem odróżnić człowieka od zwierzęcia aby nie marnować czasu i nie rozmawiać niepotrzebnie ze zwierzęciem - jeśli różnica jest jedynie w prawidłowej bądź nie percepcji świata?
Oto kilka kryteriów ułatwiających klasyfikację:
Człowiek rozważa, zwierzę wie natychmiast. Instynkt nie wymaga czasu - działa natychmiast. Człowiek się myli i bez większego emocjonalnego bólu koryguje swój punkt widzenia tak długo aż stanie się on dojrzały i prawdziwy. Zwierzę nie jest w stanie zmienić zdania, bo się z nim utożsamia. Zmiana zdania dla zwierzęcia jest równie bolesna co śmierć, bo oznacza konieczność przyznania się do błędu. Gdy kobieta mówi "przepraszam" znaczy, że miała uraz głowy i pilnie trzeba dzwonić na pogotowie.
Racja zwierzęcia jest głęboko w starej części mózgu, w której nie obowiązuje logika a obowiązują interesy instynktów. Jeśli słyszymy nie-bo-nie albo tak-bo-tak to bez wątpienia mamy do czynienia ze zwierzęciem. Człowiek ma ciągle wątpliwości i stara się formułować swoje racje.
Skrytykowany człowiek szczerze dziękuje za rzucenie nowego światła na jego poglądy a tym samym umożliwienie zaistnienia być może ważnej ich korekty - skrytykowane zwierzę staje się agresywnym wrogiem.
Zwierzę uważa, że należy się rozumieć bez słów - co oznacza w istocie, że nie ma miejsca na żadne dyskusje ze zwierzęciem - wszystkich obowiązuje to co jest w interesie zwierzęcia.
Dysonans poznawczy - człowiek słyszący coś sprzecznego z obowiązującymi opiniami reaguje zaciekawieniem. Ma nową zagadkę do rozgryzania, nowe puzzle do układania. Zwierzę doznaje agresywnego dysonansu poznawczego - wydaje jej się, że teza jest atakiem personalnym na nią i rzekomo atakowana reaguje agresją.
I tu ważna uwaga - człowiek myślący - zanim zacznie być w pełni spójny intelektualnie i zanim zacznie mieć chronicznie i męcząco rację - przez kilka(naście) lat musi się uczyć odróżniać prawe od lewego, prawdę od fałszu i dobro od zła.
Nie od razu człowiek jest spójny i nieomylny - musi mieć czas na odrzucenie fałszywych aksjomatów środowiska w jakim wzrastał (zwykle są to "prawdy" jajników czyli ogłupiające, matczyne bzdury). To zawsze wymaga czasu - i dlatego tak ważne jest aby dzieci nie były kształtowane przez matki na podążającyh idiotów, bo mądrość wymaga czasu a czas należy szanować!
Człowiek w błędzie jest dalej człowiekiem i należy mu się szacunek za poszukiwanie - zwierzę nie ma pojęcia, że się myli, bo jest przekonane, że ma rację. Egoizm czyni zwierzęta ślepymi, więc nie ma też żadnej szansy na korekty i wyjście z błędu.
Dlaczego zatem tak wielu mężczyzn jest idiotami jeśli debilizm to efekt bezmyślnego podążąnia za instynktami samicy? Meżczyzna-kretyn to ktoś okaleczony przez matkę z rozumu i tożsamości - wychowany na podążającego idiotę, nie mający potrzeby samodzielnego rozumienia rzeczywistości i jak matczyny wzorzec podążający za obowiązującą stado narracją.
Po to matki instynktownie odcinają dzieci od ojców aby je kontrolować i bez przeszkód okaleczać - kształtować na debili na swój obraz i podobieństwo.
Człowiek zrodzony z kobiety jest prawie zawsze idiotą z przyczyn naturalnych, dopiero gdy jakiś empatyczny człowiek się zlituje, weźmie kretyna i cierpliwie urodzi człowieka tłumacząc na czym polega obiektywne myślenie - powstaje człowiek. Kobiety rodzą dzieci - (niektórzy) mężczyźni rodzą ludzi.
Już Starożytni wiedzieli, że jeśli chcesz mieć mądrego syna musisz go odizolować od matki aby nie zrobiła z niego podążającego kretyna i zabierali chłopców spod matczynych "skrzydeł" aby nie stawali się oni emocjonalnymi i intelektualnymi, podążającymi cipami bez charakteru i tożsamości.
Żyjemy w ciekawych czasach, mamy dziś, kolejny już, upadek cywilizacji, bo kolejny raz jacyś kretyni ulegli fałszywemu dogmatowi, że kobieta jest w pełni sprawnym moralnie i intelektualnie człowiekiem - a niestety jest to jedynie mrzonka, bardzo przyjemne urojenie, fantazja upośledzonego poznawczo idealisty, mokry sen kretyna ukształtowanego przez matkę na idiotę ;)
Po burzy zawsze wychodzi Słońce, a po upadku babskiego burdelu zawsze powstaje nowy porządek, nowa cywilizacja. Miejmy nadzieję, że metody wychowawcze będą doskonalone, kury będą z radością siedzieć w luksusowych klatkach znosząc jajka i żaden idiota walczący o matczyznę ich stamtąd za szybko nie wypuści, więc kurewstwo nie zburzy nowego świata zbyt szybko!
Ale czy na pewno jedynym lekarstwem na masową głupotę wynikającą z racjonalizowania instynktów samic jest eksterminacja a w zasadzie samozagłada debili?
Matki kupują dzieciom trujące suplementy, karmią niejadalnymi świństwami - robią wszystko jak każe telewizor - realizują egoistycznie swoje atawizmy i czekają na nagrodę - a dotykają je same (zaplanowane przez system) tragedie i nieszczęścia - są "niewinnymi", "skrzywdzonymi" ofiarami rzeczywistości, bo skutecznie izolują się od obiektywnego myślenia i z zapałem realizują instynkt stadny zwierzęcia.
Czy dzieci na pewno powinny płacić zdrowiem i życiem za galopujący debilizm matek? Jeśli założyć, że w hodowli gatunków znaczenie ma wyłącznie jakość materiału genetycznego - to tak, ale jeśli założyć, że jesteśmy ludźmi z jakąś, choćby szczątkową etyką, to już nie bardzo.
Człowiek ma zawsze wątpliwości, nawet jeśli zna właściwą odpowiedź ;)