Dziś neuro-fizjo-teologia zawita pod strzechy ;)
W naturze samic wszystkich zwierząt jest fundamentalny instynkt zagryzania niechcianego dziecka. To kolejny mechanizm doboru naturalnego - potomstwo jest segregowane na to do karmienia i to do zagryzienia - aby więcej zasobów pozostało dla tych wybranych do życia. W naturze nie ma dobra ani zła - są instynkty, czyli zwierzęce interesy.
Z tej prostej przyczyny tak wiele noworodków dusi się albo zamarza w foliowych torbach na śmietnikach. To co dla ludzi jest zbrodnią dla samicy jest instynktowną potrzebą. Można oddać niechciane dziecko do adopcji ale potrzeba serca często bywa silniejsza i dziecko zostaje zamordowane.
Zjawisko depresji poporodowej to efekt wewnętrznego konfliktu między człowiekiem i jego aksjomatami narzuconymi przez kulturę a zwierzęciem i jego instynktami. Zwierzę chce zagryźć zbędne lub ułomne potomstwo, człowiek chce kochać - w efekcie dochodzi do emocjonalnego konfliktu, w którym często zwycięża instynkt i niechciane dziecko ginie. A otoczenie zindoktrynowane fałszywymi aksjomatami od matek oczywiście współczuje zwierzęciu a nie jego ofierze. Matek po porodzie należy pilnować, bo wątły rozum niestety zbyt często nie panuje nad silnymi instynktami.
W życiu niewiele jest zjawisk czarno-białych, zwykle mamy do czynienia z wieloma odcieniami szarości. Opisany wyżej wewnętrzny konflikt kobiety zwykle noszą w sobie pozaświadomie - wypierają jego istnienie ze świadomości - wchodząc w rolę skrzywdzonej przez los, zawsze niewinnej dziewicy obarczonej garbem w postaci niechcianego dziecka. Otoczenie natomiast zwykle bezmyślnie w tę rolę graną przez oszustkę znęcającą się nad dzieckiem wierzy, bo jest wychowywane przez podobne jej kobiety do podążania za kobiecymi kłamstwami. Kobiety mają naturę podążającą - więc wychowują dzieci na podążających idiotów a nie na samodzielnych intelektualnie ludzi. Ludzie myślący samodzielnie nie ulegają narracji samic, które żyją w trybie dziewicokurew.
Matki zwykle nie zabijają niechcianych dzieci fizycznie a pastwią się nad nimi psychicznie, często latami - aż dziecko ucieknie z domu "rodzinnego". Dzieci nauczone autodestrukcji żyją krótko i ich życie to niekończące się cierpienie. Wpadają w uzależnienia, narkotyki, alkoholizm, hazard, seksoholizm, ryzykują bez sensu swoje życie aby udowodnić sobie, że nie są śmieciami - zostają np. himalaistami nie wiedząc, że rozpaczliwie walczą o swoją godność i tożsamość (godność odebrała matka, tożsamości nie mają, bo zwykle nie mają ojca z woli matki).
Matki zamiast dokonać zbrodni samodzielnie - wymyśliły metodę na zbrodnię doskonałą - programują niechciane dzieci na samozniszczenie. A otoczenie wierzy w legendę o zawsze niewinnej, skrzywdzonej przez los dziewicy. W końcu fałszywy dogmat w jaki wierzą idioci mówi, że matka zawsze kocha swoje dziecko i cierpi gdy dzieje mu się krzywda.
Dzieci ogłupione matczyną indoktrynacją stanowiące większość rodzin nie mogą zauważyć, że matka morduje swoje niechciane dziecko, bo tak jej każe zwierzęcy instynkt.
I dochodzimy do istoty święta zwanego Bożym Narodzeniem - czyli świętowania przez symbolicznych dwunastu idioto-oprawców tego, że nie ma wśród nich tego, którego pozwolili zagryźć matce. Ich zaniedbanie jest winą bezsporną.
Jeśli ktoś jest na tyle wielkim idiotą, że oczekuje, że niechciane dziecko w ramach swojego programu samozniszczenia otrzymanego od matki - wróci do ludzi, którzy pozwolili je krzywdzić - to zasługuje na liturgiczną karę - czyli pierogi z kapustą (gluten na kwaśno), kompot ze śliwek (owocowe żywice), makowiec/kutia (schnący olej makowy), barszcz z uszkami (gluten na kwaśno plus buraczane borany) i tak po kolei każde świąteczne danie. Szczegóły dotyczące mechanizmów szkodzących w poszczególnych daniach znajdziecie w innych artykułach na blogu.
Zamiast jeść liturgiczne świństwa zaprojektowane aby niszczyć zdrowie bezmyślnym idiotom - biegnijcie zatem szukać zagryzanych przez matki, niechcianych dzieci i przestańcie wierzyć w aktorstwo zawsze niewinnych, rzekomo skrzywdzonych przez los dziewicokurew! Pamiętajcie, że miliony lat ewolucji dały kobietom niezwykłą łatwość wchodzenia w rolę rzekomych ofiar, co pozwala im być bezkarnie katami w otoczeniu ludzi bezmyślnych!
Oczywiście kochane dzieci i kochające matki nic z tego zwierzęcego cyrku nie rozumieją - i stąd cyrk ten może trwać od milionów lat a zawsze niewinne kurwodziewice mogą bezkarnie zagryzać swoje dzieci chronione przez dogmat zawsze niewinnej matki. Na tym polega trudność dydaktyczna aby przyzwoitej kobiecie i kochanemu przez matkę człowiekowi wytłumaczyć, że każda kobieta ma w sobie instynkt zabijania niechcianego dziecka i dlatego nie powinna miećniechcianych dzieci czyli nie powinna zadawać się z mężczyznami z powodów innych niż miłość.
Ważna wskazówka dla tych co zamiast jeść liturgiczne trucizny postanowią szukać zagubionych dzieci - Bóg rodzi się w stajni a nie w pałacu i tam należy go szukać.
Dziecko,
które wbrew woli i czynom matki oraz otoczenia podążającego za narracją
zawsze niewinnej kurwodziewicy zdoła przetrwać jej kurewstwa i okrucieństwa jest bez
wątpienia Bogiem prawdziwym!
Wesołych Świąt!
No comments:
Post a Comment